Wybór Stanów Zjednoczonych jako celu pierwszej podróży zagranicznej nie jest zaskoczeniem, ale może być odczytywany na różne sposoby. Z jednej strony podkreśla kontynuację dotychczasowego kierunku w polityce zagranicznej, z drugiej – rodzi pytania o rzeczywiste priorytety prezydenta, który jak dotąd nie przedstawił kompleksowej wizji swojej polityki międzynarodowej.
Oficjalny komunikat nie zawiera wielu szczegółów dotyczących przebiegu rozmów. Wiadomo, że w agendzie znalazły się m.in. obecność wojsk amerykańskich w Polsce, wsparcie dla Ukrainy oraz dalsza współpraca w zakresie energetyki. Choć samo spotkanie ma charakter protokolarny, w obecnej sytuacji geopolitycznej może mieć znaczenie wykraczające poza dyplomatyczne uprzejmości.
Na razie nie wiadomo, czy po zakończeniu rozmów zostaną ogłoszone jakiekolwiek konkretne ustalenia. Również nie jest jasne, czy nowy prezydent zamierza wykorzystać tę wizytę do zarysowania nowej strategii dyplomatycznej, czy raczej pozostanie przy ogólnych deklaracjach kontynuacji współpracy. Szczególną uwagę przykuwa też sam dobór partnera do rozmów – Donald Trump, powracający do Białego Domu, budzi kontrowersje nie tylko wśród komentatorów amerykańskich, ale i europejskich.
Dalszy przebieg wizyty oraz ewentualne komunikaty po jej zakończeniu pokażą, czy będzie to wyłącznie symboliczny gest, czy początek nowego etapu w relacjach polsko-amerykańskich.