Wraz ze wzrostem liczby zwolnień wydłużył się też czas absencji pracowników. ZUS odnotował w tym roku 76 930 dni nieobecności w pracy z powodu problemów alkoholowych – o ponad 3 100 dni więcej niż rok wcześniej. Dane te pokazują, że Polacy coraz częściej korzystają z L4 nie z powodu infekcji sezonowych czy urazów, ale skutków nadmiernego spożycia alkoholu, takich jak zatrucia, uszkodzenia wątroby, zespoły abstynencyjne czy zaburzenia psychiczne związane z uzależnieniem.
Najwięcej zaświadczeń z kodem „C” dotyczyło krótkich zwolnień trwających od 1 do 5 dni – aż 2 673 przypadki, czyli 35 procent wszystkich wystawionych zwolnień. To o 383 więcej niż rok temu. Z kolei dłuższe absencje, przekraczające 34 dni, stanowiły jedynie 1,6 procent całości, choć również w tej grupie widać wzrost – o 15 przypadków w porównaniu z 2024 rokiem.
Najwięcej zwolnień z powodu nadużywania alkoholu wystawiono mieszkańcom województwa mazowieckiego – 1 003 przypadki. Na kolejnych miejscach znalazły się województwa wielkopolskie (854) i śląskie (840). Najmniej zaświadczeń tego typu dotyczyło województwa lubuskiego – 202 przypadki.
Specjaliści wskazują, że dane ZUS odzwierciedlają jedynie część zjawiska, ponieważ wielu uzależnionych nigdy nie trafia do systemu ochrony zdrowia. Nadużywanie alkoholu pozostaje jednym z najpoważniejszych problemów zdrowia publicznego w Polsce – odpowiada za tysiące hospitalizacji rocznie, wzrost liczby wypadków i zachorowań na choroby przewlekłe, a także za coraz większe obciążenie psychiczne i ekonomiczne rodzin.
Coraz częściej z problemem próbują radzić sobie samorządy, które wprowadzają lokalne ograniczenia w sprzedaży alkoholu. W kilkudziesięciu polskich miastach obowiązuje już nocna prohibicja, a kolejne gminy analizują jej skutki. W Warszawie od jesieni 2025 roku program działa pilotażowo w dwóch dzielnicach – na Pradze-Południe i w Śródmieściu. Władze stolicy zapowiadają, że jeśli rozwiązanie przyniesie oczekiwane efekty, zostanie rozszerzone na kolejne obszary miasta.
