System był zapowiadany jako technologiczny przełom. Od 2016 roku przygotowywano platformę, która miała zapewnić mieszkańcom Pomorza dostęp do elektronicznej dokumentacji medycznej, ułatwić rejestrację do lekarza i wesprzeć koordynację leczenia chorób przewlekłych. Koszt przedsięwzięcia wzrósł z czasem do 192 mln zł. Zdecydowana większość środków pochodziła z funduszy unijnych, resztę zapewniły samorząd wojewódzki i 13 szpitali biorących udział w projekcie.
Jeszcze w 2022 roku ówczesna prezeska Szpitali Pomorskich Jolanta Sobierańska-Grenda – dziś minister zdrowia – mówiła z entuzjazmem o finalizacji projektu. Tymczasem pod koniec 2023 roku platforma wciąż nie działała. Władze regionu odroczyły wdrożenie na IV kwartał 2024, a w styczniu 2025 roku projekt oficjalnie uznano za niefunkcjonujący. W praktyce oznacza to, że system nie spełnia założonych celów i nie może już liczyć na kolejne środki unijne. Dalsze prace mają być prowadzone wyłącznie z pieniędzy województwa.
To sytuacja niezwykle niepokojąca – nie tylko ze względu na skalę nakładów, ale i oczekiwania pacjentów, którzy wciąż muszą korzystać z rozproszonych narzędzi i kontaktu telefonicznego ze szpitalami. Jeśli zapowiadany rozruch nie nastąpi w najbliższym czasie, projekt grozi przejściem do historii jako jedno z największych zmarnowanych przedsięwzięć cyfryzacyjnych w polskiej ochronie zdrowia. Tymczasem inne województwa – jak Mazowieckie czy Śląskie – wdrażają już kolejne etapy e-zdrowia i tworzą zintegrowane platformy dla pacjentów. Pomorskie, mimo ambitnych planów i wysokich nakładów, wciąż pozostaje w tyle.