Article 1

Prokuratura bada żelki Dody. Sprawa zbiega się z przygotowaniami do „Lex szarlatan”

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadzi śledztwo w sprawie reklamy suplementów diety firmowanych przez Dodę. Jak informowała jako pierwsza Wirtualna Polska, chodzi o kampanię marketingową, w której żelki miały wspomagać leczenie choroby Hashimoto. Sprawa wywołała gwałtowną reakcję środowisk medycznych i farmaceutycznych, a także błyskawiczną interwencję Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. W tle pojawia się także projekt nowelizacji przepisów dotyczących zdrowotnych nadużyć – tzw. „Lex szarlatan”.

Reakcja środowiska była natychmiastowa. – „Hashimoto to przewlekła choroba autoimmunologiczna wymagająca leczenia pod kontrolą endokrynologa. Suplementy nie zastępują leczenia, a ich niekontrolowana promocja może być groźna” – komentowała dr Luiza Napiórkowska, endokrynolog. Farmakolożka kliniczna Sybilla Szal dodawała, że promowanie takich produktów przez osoby publiczne grozi zniechęceniem pacjentów do terapii opartej na wiedzy medycznej.

Główny Inspektor Farmaceutyczny Łukasz Pietrzak zgłosił sprawę do prokuratury już 12 maja, podkreślając, że przypisywanie suplementom właściwości leczniczych jest niezgodne z prawem. – „To nie tylko nieetyczne, ale i szkodliwe społecznie. Musimy z tym walczyć” – mówił w oficjalnym komunikacie.

Jak potwierdziła WP, warszawska prokuratura wszczęła czynności sprawdzające, a policja otrzymała szczegółowe wytyczne w sprawie gromadzenia materiału dowodowego. Wciąż nie wiadomo, czy śledztwo zostanie formalnie rozszerzone o zarzuty – ale skala społecznego poruszenia i działania instytucji publicznych wyraźnie wskazują, że sprawa nie zostanie zignorowana.

Żelki zostały już usunięte ze sklepu internetowego, a firma odpowiedzialna za ich produkcję – Unipro (marka ActivLab) – przekonuje, że materiały marketingowe nie zawierały stwierdzeń o działaniu leczniczym. Jednak to nie koniec sprawy.

Portal Rynek Zdrowia wystąpił z oficjalnym zapytaniem do biura Rzecznika Praw Pacjenta. Teraz otrzymał szczegółową odpowiedź. W imieniu Biura odpowiedziała rzeczniczka prasowa Anna Hernik-Solarska. Przypomniała, że „jak wynika z informacji, zawiadomienie w tej sprawie zostało już złożone przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego w zakresie art. 130 ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz.U. 2024 r. poz. 686): Kto wprowadzanemu do obrotu produktowi przypisuje właściwości produktu leczniczego, pomimo że produkt ten nie spełnia wymogów określonych w ustawie, podlega grzywnie.”

– „Dodatkowo należy wskazać, że organy ścigania nie są związane z kwalifikacją prawną czynu zabronionego dokonaną w zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa, tylko same dokonują tej kwalifikacji w zależności od stanu faktycznego danej sprawy. Rzecznik Praw Pacjenta niezmiennie od dłuższego czasu aktywnie podejmuje działania na rzecz zmian systemowych w celu ochrony polskich pacjentów przed działaniami osób bez wykształcenia medycznego, które oferują lub stosują metody, które osoby te reklamują jako skuteczne w leczeniu chorób, deklarując ich terapeutyczne właściwości” – czytamy w odpowiedzi.

Tymczasem Ministerstwo Zdrowia zapowiada prace nad ustawą potocznie nazywaną „Lex szarlatan” – pakietem przepisów mających ukrócić działalność pseudomedyczną i wprowadzić realną odpowiedzialność karną za wprowadzanie pacjentów w błąd w zakresie leczenia, suplementów i terapii nieopartych na wiedzy naukowej. Projekt, nad którym prace mają ruszyć jeszcze w tym roku, przewiduje m.in. zakaz używania określeń o charakterze terapeutycznym w reklamach produktów nieleczniczych, zwiększenie kar finansowych oraz możliwość zgłaszania nadużyć przez samych pacjentów.

Sprawa „żelków Dody” staje się symbolicznym testem dla państwa. Z jednej strony – mamy medialny wpływ, z drugiej – groźną chorobę, która wymaga poważnego traktowania. W tle – tysiące pacjentów, którzy mogą dać się zwieść hasłom promującym „naturalne rozwiązania” jako alternatywę dla leczenia. Wprowadzenie „Lex szarlatan” może być pierwszym krokiem do tego, by podobne sytuacje nie miały już miejsca – lub kończyły się szybciej i bardziej stanowczo.