Article 1
fot: ww.um.warszawa.pl

Emocje po decyzji ws. nocnej prohibicji w Warszawie

Warszawscy radni zdecydowali, że nocna prohibicja nie obejmie całego miasta. Podczas wrześniowej sesji Rady Miasta rozpatrywano dwa projekty – zakazu sprzedaży alkoholu od 22:00 i od 23:00 – jednak oba zostały wycofane z obrad. Zadecydowały m.in. negatywne opinie aż 14 dzielnic oraz obawy, że zakaz w całej stolicy byłby rozwiązaniem zbyt radykalnym i trudnym w egzekwowaniu.

W efekcie radni przyjęli jedynie stanowisko w sprawie programu „Bezpieczna noc”, który przewiduje pilotażowe ograniczenie sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych w Śródmieściu i na Pradze-Północ, czyli tam, gdzie problem zakłócania porządku i alkoholowych ekscesów jest szczególnie widoczny. Zakaz obejmie sklepy i stacje benzynowe, natomiast lokale gastronomiczne będą mogły działać bez zmian.

Decyzja radnych stoi w kontrze do wyników największych konsultacji społecznych w historii miasta. W ankiecie online i spotkaniach, które trwały od maja do końca czerwca 2024 roku, udział wzięło ponad 8,3 tys. osób. Aż 80,8 procent respondentów opowiedziało się za wprowadzeniem ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu, a 96,9 procent z nich chciało, by zakaz objął całe miasto. Najwięcej osób – ponad 70 procent – wskazywało godziny od 22:00 do 6:00 jako optymalne dla zakazu. Wyniki konsultacji pokazały więc jednoznacznie, że większość mieszkańców Warszawy oczekuje zdecydowanych działań, a nie ograniczonego pilotażu.

Jedną z najbardziej wyrazistych opinii na temat nocnej prohibicji wyraziła psychoterapeutka uzależnień Anna Biskot, która nie kryje oburzenia na krytyków zakazu.

Nic tak nie zabiera wolności jak alkohol i narkotyki. Tym, którzy krzyczą o wolności i prawie do nocnych zakupów, zaleciłabym pięć obowiązkowych dyżurów na detoksie i pięć w izbie wytrzeźwień na Kolskiej. Nie do oglądania, ale do pracy. Żeby zobaczyli, co znaczy, kiedy klient w środku nocy idzie na stację, kupuje wódkę i wpada w tygodniowy ciąg – powiedziała w rozmowie z PAP.

Jak podkreśliła, wielu jej pacjentów wskazuje właśnie na nocną dostępność alkoholu jako jeden z czynników, który utrudnia im wychodzenie z uzależnienia. – „Miałem już nie pić, ale dopadł mnie głód. Była północ, poszedłem, kupiłem, zacząłem pić i piłem tydzień” – to cytaty, które słyszę nie raz i nie dwa – dodała.

Zdaniem specjalistki argument o ograniczaniu wolności przez zakaz sprzedaży alkoholu w nocy jest mylący, bo prawdziwe zniewolenie kryje się w uzależnieniu. To, co dla jednych jest wygodą nocnych zakupów, dla innych staje się powodem dramatycznych nawrotów i kolejnych ciągów alkoholowych, które kończą się na oddziałach odwykowych, w izbach wytrzeźwień albo rozbitych rodzinach.

Warszawa zdecydowała się na półśrodek – pilotaż w dwóch dzielnicach zamiast odważnej decyzji obejmującej całe miasto. Dla polityków to kompromis, dla mieszkańców test na skuteczność, ale dla osób uzależnionych i ich bliskich stawką nie jest polityczna zgoda, tylko codzienna walka o życie bez alkoholu. I to pytanie pozostaje otwarte – czy miasto odważy się kiedyś wybrać realną ochronę przed tragediami, skoro sami warszawiacy w konsultacjach dali tak jasny sygnał, że chcą zakazu w całej stolicy.