Article 1

Sąd Najwyższy znów po stronie pielęgniarek. Sprawa o wynagrodzenia rozlewa się na kolejne szpitale

W sporach o właściwe naliczanie wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych zapadają kolejne wyroki, które jasno wskazują kierunek – Sąd Najwyższy staje po stronie personelu medycznego. Po głośnej sprawie Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju, który przegrał przed SN kasację dotyczącą wypłat, podobne rozstrzygnięcia zapadły w sprawach przeciwko Szpitalowi Wojewódzkiemu w Tarnowie oraz Zespołowi Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej.

Obie placówki kwestionowały wcześniej wyroki sądów niższej instancji, które przyznały rację pielęgniarkom, domagającym się rekompensaty za niewłaściwe zaszeregowanie i wypłaty wynikające z obowiązujących regulacji płacowych.

Średnia wysokość roszczenia – według szacunków prawników – wynosi dziś od 80 do 90 tysięcy złotych na osobę, nie licząc odsetek. W skali całych szpitali może to oznaczać konieczność wypłat liczonych w milionach. Przegrane przez dyrekcje sprawy stają się także ważnym sygnałem dla pozostałych podmiotów medycznych, które dotychczas nie wywiązywały się z obowiązku odpowiedniego wynagradzania białego personelu zgodnie z przepisami i rozporządzeniami ministerialnymi. Sprawa ma jednak nie tylko wymiar prawny i finansowy, ale również etyczny – pokazuje, jak konsekwentna walka o sprawiedliwość w miejscu pracy może zakończyć się sukcesem nawet po wielu latach batalii sądowych.

Do Sądu Najwyższego trafiła również skarga Prokuratury Krajowej dotycząca jedynego wyroku niekorzystnego dla pielęgniarek, co dowodzi, że sprawa wynagrodzeń tej grupy zawodowej stała się kwestią o znaczeniu ogólnospołecznym. Eksperci wskazują, że powtarzalność wyroków korzystnych dla personelu może wkrótce ukształtować stałą linię orzeczniczą, która zmusi inne placówki do ugód, zanim dojdzie do eskalacji konfliktów sądowych.

Tym samym tocząca się od lat walka o sprawiedliwe wynagradzanie pielęgniarek nie tylko nabiera tempa, ale też coraz częściej kończy się realnym zwycięstwem personelu nad systemowymi zaniedbaniami.

O co właściwie toczy się spór?

Podstawą roszczeń są przepisy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia oraz tzw. współczynniki pracy przypisane do grup zawodowych. Kluczowy problem dotyczy nieprawidłowego zaszeregowania pielęgniarek i położnych do zbyt niskich grup, mimo że posiadały kwalifikacje pozwalające na przypisanie ich do wyższych współczynników.

Od 1 lipca 2025 roku – po ostatniej waloryzacji – minimalne wynagrodzenia brutto dla pielęgniarek i położnych wynoszą:

  • Grupa 2: 10 554,42 zł – dla zatrudnionych na stanowiskach wymagających tytułu magistra i specjalizacji

  • Grupa 5: 8 345,35 zł – dla osób z tytułem magistra albo specjalizacją

  • Grupa 6: 7 690,82 zł – dla pozostałych pielęgniarek i położnych

Dla porównania, w 2022 roku – tuż po wprowadzeniu obowiązujących przepisów – stawki te wynosiły odpowiednio: 7 304,66 zł, 5 775,78 zł oraz 5 322,78 zł.

W praktyce wiele szpitali zaniżało klasyfikację pracowników, tłumacząc to rzekomo niewystarczającymi kwalifikacjami lub zakresem obowiązków niewymagającym wyższego wykształcenia. Sądy jednak konsekwentnie stoją na stanowisku, że decyduje nie tylko formalny zakres obowiązków, ale również realna praca wykonywana przez pielęgniarki i ich faktyczne kompetencje.

Skala potencjalnych roszczeń – szczególnie w przypadku pozwów zbiorowych – może okazać się dla wielu szpitali obciążeniem przekraczającym ich możliwości budżetowe. Bez systemowego wsparcia z budżetu państwa – np. w formie funduszu rekompensacyjnego – część placówek może stanąć na krawędzi niewypłacalności.

Sprawy te wykraczają poza techniczne kwestie płacowe. Są sygnałem, że państwowe placówki ochrony zdrowia przez lata ignorowały podstawowe prawa pracownicze, często z pełną świadomością, że działają wbrew obowiązującemu prawu. Obecna linia orzecznicza Sądu Najwyższego może okazać się precedensowa i zmusić cały sektor do uporządkowania polityki wynagrodzeń.